Sprzedać czy nie sprzedać ?

Ten rok obfituje w trudne wydarzenia i decyzje w moim życiu. Ale czasami tak jest. Trudne wydarzenia i wyzwania wzmagają motywację i chęć do działania bo jest coś nowego coś co należy zrobić. Życie czasami potrafi się przewrócić o 180 stopni jak również być niezmiennym przez wiele lat - jednym poziomie.
Kiedy budowałam dom w 2005 roku sądziłam , że będzie na lata, pewnie z racji swojego młodego wtedy wieku a może i marzeń, które wiązałam z tym miejscem. Najważniejszy był cel wybudowania domu i jakoś tam go urządzenia aby się wprowadzić i żyć. Lata 2008-2010, które przyniosły burzliwe momenty w życiu sprawiły, że dom już nie był takim kolorowym miejscem jak kiedyś a i priorytety się zmieniły. Życie się zmieniło, zmieniło się spojrzenie, może z wydarzeniami bardziej dojrzałam..

W 2010 roku chciałam sprzedać dom , nosiłam się  z takim zamiarem ze względów finansowych, trzeba było oddać pewną kwotę pieniędzy osobie z mojego "pierwszego życia".. Wtedy na moje szczęście pieniądze znalazły swoje źródło a ja rozwiązałam wyzwanie w tamtym czasie.
Dzisiaj kiedy od "wydarzeń" minęło sporo czasu - stanęłam przed pytaniem czy nie sprzedać domu i zacząć od nowa w nowym miejscu z nowym domem. Wiem to spore wyzwanie, odważne , zmieniające wszystko. Kiedy miesiąc temu zaświtała mi ta myśl, nie daje mi spokoju, to coś takiego co być może pozwoliłoby na nowo coś zacząć.
Nie chcę wracać do blokowisk, do nowych osiedli - nie lubię, podobnie jak miasta.

Najbardziej żal ogrodu i roślin- samego miejsca raczej nie (jakoś w okolicy pomimo bliskości do miasta mieszka się tak sobie), murów i domu też - pomimo tego, że budowałam go w pocie czoła, młodych lat, wyrzeczeń. W pewnym okresie same mury zaczęły mi się kojarzyć z dość negatywnymi wspomnieniami i tak czasami jest do dzisiaj, pomimo , że czas minął.

O ile w ogrodzie czuje się dobrze, bo to mój raj tu wszystko dopieszczone przez nas, o tyle dom to pozostałość po moim "poprzednim życiu"  i czasami czuję się jak bym wsiadła w dobry kurs ale jechała nie swoim pociągiem.

Długo zastanawiałam się czy problemem nie jest może wystrój wnętrza, a może chwilowe handry :)
Nie to moje przekonanie , że jak w życiu coś sie zmieni to może powinno się od nowa ? Zostawić stare a zrobić wszystko nowe.

Na razie jest myśl, trzeba się rozeznać, zapytać co i jak ile. Trzeba podjąć ostateczną decyzję i szukać. Być może w połowie drogi zwątpimy ( ja i moja połówka) , może się jednak wycofam, bo żal i strach będzie większy. Nie wiem ale może warto.

Ale sobie wymyśliłam prawda :)

A oto garść zdjęć z ogrodu - miłego poniedziałku Wam życzę :)















Komentarze

  1. sprzedać:-) jeżeli nie jesteś przywiązana do miejsca (lokalizacji) i wspomnień, to tak. Wszystko inne zbuduje się od nowa, pytanie- czy się chce.
    Sprzedawałabym:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba po prostu posluchac glosu serca, nic na sile, nic na szybko...ja zawsze wychodze z zalozenia, ze czas sam podsuwa najlepsze rozwiazania, ale rzeczywiscie, czasami dobrze jest po prostu zamknac zapisany zeszyt I wziac nowy:-) powodzenia!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam ten dylemat... I wiem, że dom najtrudniej sprzedać właśnie przez przywiązanie do ogrodu... Moja rada - znajdź najpierw może swoje miejsce, a potem - sprzedawaj!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli finansowo na tym dużo nie stracisz to sprzedaj (ja bym tak zrobiła), zwłaszcza, jak piszesz nie lubisz murów:) Może czasami warto zaryzykować, aby ostatecznie zacząć od nowa? Kochana trzymam kciuki:) A ogród piękny, jednak go nie żałuj, jak stworzysz nowe miejsce to i ogród powstanie piękniejszy:) buziaki aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Urocze,piękne miejsce,róże mienią sie tęczą różnych barw,cudownie.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli miałbym podobne odczucia, również bym sprzedał, ale to Twoja decyzja :) Trzymam kciuki za pomyślną przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie, rzadko piszemy na blogach (okołoogrodowych) o prywatnym, osobistym życiu. Byłam (jestem) w podobnym momencie i zaczęłam kolejny raz nowe życie w domu kupionym w życiu poprzednim, choć co chwila potykam się o pamiątki (dobre i złe) z tamtego życia. Na poprawę nastroju, podśmiewamy się z sąsiada, który przychodząc po złotóweczkę na piwo wprost wypalił: bo u pani sąsiadki to kiedyś inny pan mieszkał...
    Ale ja bardzo wyraźnie poczułam, że to jest mój dom i mój ogród i że chcę tu być. I to jest najważniejsze, jak Ty czujesz, jak Wy czujecie. Czy to jest dom taki DOM czy tylko miejsce. Poczujesz co zrobić i jeśli tak zrobisz, to nigdy nie będziesz żałować i nie będzie ważne czy inni radzą sprzedać/nie sprzedać. Zrób jak czujesz.
    Pozdrawiam życząc dobrych wyborów...
    m.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli raz zaświtała Tobie ta myśl, to nie da to już spokoju.Wiem to po sobie od 2 lat namawiam córkę na sprzedanie domu , który też budowałam sama, ale ona mieszka ze mną i nie bardzo lubi zmiany, a mnie coraz bardziej nosi .W myślach urządzam już nowy dom i ogród i zniechęcam się do tego.Jeżeli nie masz sprzeciwów rodziny - sprzedawaj.Grażyna

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasami życie zmusza nas do podejmowania trudnych decyzji. Cokolwiek postanowisz w tym pięknym ogrodzie pozostanie spory kawałek Twojego serca. Ale dom to nie są ściany....
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  10. Decyzja trudna, za to ogrod piekny!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. Informuję, że mam włączoną moderacje komentarzy w odpowiedzi na dużą ilość spamu i reklam. Pozdrawiam ciepło :) Agnieszka