Zagubiony gość - kawka

2 dni temu w moje progi zawitała mała kawka. Kawki co roku robią sobie gniazdo na moim kominie. Co roku staram się zrobić z tym porządek tak aby nie zakładały ale zawsze na wiosnę o tym zapominam. W piątek podczas wieczornego podlewania ogrodu coś czranego turlało się po dachu i spadło wprost pod wodę z węża - okazało się, że tym kimś była kawka - młoda. Jak widać chciała spróbować lotu ale nie wyszło. Wiedząc, że mam kota morderce ptaków, zawinęłam maleństwo w bluzę i umieściłam w kartonie. Kawka bardzo szybko się oswoiłą dała się chwycić pogłaskać, jadła z ręki i piła. Dużo przeczytałam o tych mądrych kawkach, wiedziałam, że dla niej może to nie być dobre rozwiązanie bo zostanie odrzucona przez stado.
Mama i tata byli bardzo troskliwi bo krązyli skrzecząć pod domem jak tylko widzieli, że zbliżam się do kartonu na balkonie. Wczoraj cały dzień siedziałą luzem w kuchni - chciałąm aby nauczyła się latać i poćwiczyła niestety nic z tego bardziej była łasa na surową karkówkę niż latanie i resztki w zlewozmywaku.
W niedzielę rano czyli dzisiaj najprawdopodobniej odleciała z kartonu nie było jej  a i skrzeczący rodzice nie latali już wokół domu. Mam nadzieję, że odnajdzie się w rzeczywostości naturalnej :)




















Komentarze